czwartek, 18 kwietnia 2013

3: Prawda rodzi łzy

Miała wrażenie, jakby dryfowała w nicości. Słyszała wszystko, co ją otaczało jakby przez mgłę, jej ciało nie chciało się ruszać mimo wielu prób, powieki okazały się zbyt ciężkie, aby je podnieść. Nie wiedziała, co się dokładnie działo, ale wiedziała, że było źle. Jej myśli błądziły wśród ludzi... wszystkich zabitych ludzi w tramwaju. Nie mogła zapomnieć o tym, co tamci faceci zrobili tym wszystkim ludziom. Czemu? Czego chcieli? Tego nie wiedziała, była za to pewna jednego - gdyby to zależało od niej, już by nie żyli... Gdyby nie została uratowana, prawdopodobnie jej przyjaciółka... w jej mózgu zapaliła się czerwona lampka.
-Kate! - krzyknęła Michelle, gwałtownie podnosząc się do siadu. Poczuła, jak kropla potu spływa z jej twarzy na podłogę. Rozejrzała się w około - była w bardzo małym i skromnym pomieszczeniu, było w nim tylko posłanie, w którym aktualnie się znajdowała, oraz okno. Na dworze było ciemno, więc przypuszczalnie stwierdziła, że jest już dosyć późno. Nie za bardzo orientowała się w czasie, ale w tramwaju znajdowała się rano, co znaczy, że spała aż do teraz. Ciekawiło ją, co się z nią działo przez resztę czasu... przeszedł ją dreszcz.
Podniosła się z posłania, podpierając się jedną ręką. Jej ciało było wyczerpane i z trudem utrzymywała równowagę. Powoli zaczęła poruszać się w stronę drzwi, ale kiedy była już tuż obok nich, te gwałtownie się otworzyły. Michelle zaskoczona, straciła równowagę i upadła do tyłu. W drzwiach stała wysoka postać w czarnym, zasłaniającym twarz kapturze. Dziewczyna instynktownie zaczęła cofać się do tyłu, nie wiedząc, czego może się spodziewać. Ku jej zaskoczeniu, postać zdjęła kaptur i ukazała się zza niego para kruczoczarnych oczu oraz promienny uśmiech.
-Widzę, że już się obudziłaś, Panienko - powiedział z uśmiechem przybysz i podszedł do Michelle. Pamiętała go, to był chłopak z jej snu, pamiętała go dokładnie. Pamiętała także, że to on uratował ją w tramwaju. To musiał być on. Szatynka miała wrażenie, że może mu zaufać - miała wrażenie, że nie zrobi jej krzywdy. Mimo tego, miała wiele rzeczy, o które chciała go zapytać. Właśnie miała otworzyć usta, ale chłopak wszedł jej w słowo:
-Jak się czujesz?
-Trochę kręci mi się w głowie... ale myślę, że zaraz będzie lepiej... - powiedziała cicho Michelle, zaraz jednak przytomniejąc. -Ważniejsze pytanie... co... co się stało? Niczego nie rozumiem! - krzyknęła, a jej ciało owiał chłodny wiatr. Zignorowała jednak to dziwne uczucie, czekając na wyjaśnienia.
-Tak... wiem, że chcesz wiedzieć, co się dzieje. Ale ja nie mogę ci jeszcze nic powiedzieć. -powiedział spokojnie z uśmiechem, jednak w jego głosie dało się słyszeć nutkę żalu. Zza płaszcza wyjął mały pakunek i podał go szatynce -Załóż to. Zabiorę cię w miejsce, gdzie dowiesz się wszystkiego, Panienko. Czekam na korytarzu, gdy będziesz gotowa -powiedział i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Michelle nie wiedziała, czego się spodziewać. Powinna z nim iść? Bała się. Nie jego, ale tego czego się dowie. Nie wiedziała, czy była na to wszystko gotowa, to dzieje się tak nagle i niespodziewanie.
Z pewnym niepokojem odwinęła pakunek i jej oczom ukazały się długie czarne zakolanówki, krótka czarna spódniczka i seledynowa bluzka. Głębiej znajdowała się także fioletowa bluza.
-Przecież to nawet nie jest mój styl... i co to za spódnica? Pomijając zakolanówki, one są fajne - usiadła na posłaniu i przebrała się, mówiąc do siebie cicho. Stwierdziła, że wcale nie wygląda najgorzej w nowych ciuchach, ale nie chciała tego przyznać.
Rozejrzała się jeszcze ostatni raz po pomieszczeniu i wyszła na zewnątrz. Ren czekał na nią, oparty o ścianę. Ubrany był w czarne spodnie i zwiewny czarny podkoszulek, który podkreślał jego lekko umięśnioną klatkę i ramiona. Michelle dopiero teraz miała okazję dokładniej się mu przyjrzeć, wyglądał na starszego od niej, ale nie znacznie. Jego twarz była skierowana w dół a czarne kosmyki włosów nachodziły mu na czoło i twarz. Szatynka musiała w myślach stwierdzić, że wyglądał nieźle. Tajemniczo, a jednocześnie... jakby pociągająco? 
Przez swoje rozmyślania nawet nie zauważyła, że Ren podniósł głowę i teraz patrzył jej prosto w oczy. Było w nich coś, co ją niepokoiło, ale nie potrafiła dokładnie powiedzieć co. Oczerowała ją ta niespotykana barwa, która idealnie pasowała do koloru włosów.
-Możemy już iść? - głos wyrwał ją z zamyślenia.
-Gdzie dokładnie? - spytała z nieskrywaną ciekawością. Nie była pewna, czego się spodziewać.
-Dowiesz się wszystkiego, kiedy dojdziemy, Panienko - powiedziawszy to, nogą lekko odepchnął się od ściany i ruszył wgłąb korytarza. Michelle od razu ruszyła za nim, nie spuszczając go z oczu. Droga była długa, po drodze mijali wiele drzwi, jednak wszystkie były zamknięte. Dopiero na końcu korytarza znajdowały się wielkie dwuskrzydłowe drzwi. Ren stanął z boku i spojrzał na dziewczynę wyczekująco. Zrozumiała o co chodzi i energicznie pchnęła drzwi, nieśmiało wchodząc do środka. Z początku w oczy poraził ją jasny promień światła, więc odruchowo zasłoniła oczy dłońmi. Czarnowłosy wszedł za nią, ale trzymał się jakby z boku. Michelle powoli robiła kolejne kroki wprzód, rozglądając się dokładnie dookoła. Znajdowała się w wielkiej sali, ściany były wyjątkowo bogato zdobione, z góry zwisał wielki kryształowy żyrandol, który z początku ją oślepił. W głębi pomieszczenia stał wielki stół. Podeszła do niego bliżej i dopiero teraz zauważyła kilkoro ludzi, którzy przy nim siedzieli. Spojrzała niepewnie na Rena, ale ten dał jej niemy sygnał, aby iść dalej. Tak też zrobiła. Przy stole siedziało 5 osób. Michelle nie wiedziała co ma zrobić, czuła się bardzo dziwnie w tym towarzystwie.
-D-dzień dobry... - powiedziała nieśmiało. Wzrok skierowała na stół, bała się spojrzeć tym ludziom w oczy.
-Dzień dobry, Michelle. Czekaliśmy na ciebie - odpowiedział jej mężczyzna, który siedział po środku. Na jego twarzy gościł przyjemny uśmiech, więc Michelle trochę ulżyło. Tylko trochę.
-Co? - tylko tyle wyrwało się z jej gardła. Skąd znają jej imię? Czekali na nią? Nic nie zrozumiała.
-Wiemy, że musisz czuć się zmieszana. Proszę, usiądź z nami - powiedział, wskazując na wolne krzesło obok siebie. Michelle chwilę się wachała, ale posłusznie usiadła na krześle.
-Z pewnością musisz być zmieszana tym, co się ostatnio stało... - zaczął powoli mężczyzna, a szatynka w umyśle odtworzyła zdarzenia z poprzedniego dnia. "Zmieszana"? Dobre sobie! Jednak odruchowo przytaknęła - Z pewnością oczekujesz od nas także wyjaśnień. Problem w tym, że to co usłyszysz z pewnością będzie dla ciebie szokujące i... niewiarygodne.
-Przepraszam - odezwała się nagle Michelle -Proszę Pana... zdarzyło się tyle rzeczy, że... ja po prostu muszę wiedzieć, co się dzieje! - powieziała oburzona, podnosząc odrobinę głos
-Tak... Tak, z pewnością masz rację. Widzisz... twój ojciec nie był tym, za kogo go uważałaś. Albo raczej nie podejrzewałaś nawet kim jest. Twój ojciec miał ponadprzeciętne zdolności, znacznie przekraczające zdolności innym mu podobnym. Możnaby rzecz, że był geniuszem w swojej sztuce. Zrobił wiele rzeczy, lecz niestety... niektórym ludziom się to nie podobało. Żył w dwóch światach na raz i w jednym z nich zatracił się na tyle, że stracił przez to życie. - Michelle otwierała szerzej oczy ze zdumienia. Nie wiedziała, o co chodzi, ale ten mężczyzna prawdopodobnie znał jej ojca.
-Ale... o czym... o czym pan... - wyszeptała dziewczyna, nie mogąc wyjść z szoku.
-Twój ojciec był magiem. Najpotężniejszym magiem swoich czasów. Stara przepowiednia głosi, że to właśnie córka maga, który władał wszystkimi żywiołami będzie w stanie zapanować nad nimi wszystkimi, a legendarny żywioł stanie się jej posłuszny jako jedynej w historii. Tak, to właśnie ty, to o tobie mówi nasza przepowiednia.
-N-nie... - Michelle z trudem potrafiła zebrać myśli. Wszystko jej się mieszało, nie mogła zapanować nad emocjami. Magowie? Żywioły? Magia? Przecież takie rzeczy nie istnieją. Nie istnieją... Szatynka gwałtownie wstała z krzesła i podeszła do ściany. -Nie... musicie się mylić, mój ojciec nie był kimś takim... był zwykłym człowiekiem, który zginął w napadzie... ja... ja nie jestem tym, kogo szukacie.... To... to nie mogę być ja! - krzyknęła Michelle. Po jej policzkach zaczęły płynąć łzy, lecz nie potrafiła nad nimi zapanować.
-Proszę, uspokój się - zaczął spokojnie mężczyzna, lecz Michelle go nie słuchała.
-Ja... ja... nie... to niemożliwe... ja... - była bliska wybuchnięcia jeszcze większym płaczem, lecz poczuła, jak ktoś zarzuca jej coś na głowę. 
-Panienko, nikt nie powinien widzieć twoich łez. - usłyszała znajomy głos. Rozpoznała go od razu, to był Ren, znalazł się obok niej błyskawicznie. Była mu wdzięczna za pomoc, nie lubiła kiedy inni widzieli jej łzy.
-C-czemu... ciągle mnie tak n-nazywasz? - wyjąkała w płaczu. Nie była w stanie uspokoić swojego głosu.
-Widzę, że niczego nie wiesz, więc pozwól, że ci to powiem. Jesteś naszą księżniczką - powiedziawszy to, stanął naprzeciwko niej i uklęknął przed nią, chwytając jej dłoń.
-Księżni... czką...? -Michelle była oszołomiona. Księżniczka? Przecież ona nigdy nie mogłaby być... kimś takim. Jak to możliwe? Nie wiedziała, czy może temu wszystkiemu wierzyć, ale z niewiadomych powodów słowa Rena wydawały jej się bardziej wiarygodne. Jej płacz powoli ustępował, ale szatynka nadal była oszołomiona. Przez głowę momentalnie przeszła jej słowa Kate. W jej umyśle jednocześnie zapaliła się czerwona lampka.
-Zaraz... gdzie... gdzie jest Kate? Była ze mną przecież w tramwaju! - powiedziała, starając się jak najbardziej uspokoić swój głos, co w miarę jej się udało. 
Spojrzała na twarze osób znajdujących się w pomieszczeniu, jednak ich wzrok uciekał przed spotkaniem się z jej wzrokiem. W całym pomieszczeniu zapanowało milczenie...
________________________________________________
Uff. Udało się, wreszcie napisałam rozdział! Nie jest za długi, wiem o tym, ale nie mogłam już dłużej z tym zwlekać.
Mam nadzieję, że się spodoba, trochę nowości... Ale mogę powiedzieć, że w następnym będzie się działo!

11 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że Kate nic się nie stało.
    Blog jest cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział! Teraz mniej więcej rozumiem o co chodzi ;)Jednak i tak twoje opowiadanie to magiczna tajemnica ^^ Nie sądziłam, że Michelle może być księżniczką ;p Mam nadzieję, że Kate nic się nie stało. Na prawdę super rozdział i świetna akcja! Bardzo mi się podoba to opowiadanie :D
    Weny życzę xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, przeczytałam twojego bloga :) Najwidoczniej wciągnęła mnie twoja historia, skoro tak szybko ją nadrobiłam ^^
    Heh nie wiem, czy czytasz mojego bloga, czy tylko się zareklamowałaś na nim, bo widzę, że nie piszesz o bohaterach z anime "Naruto" ^^"
    W każdym razie ocenie twoje opowiadanie ;D Zacznę od tego, że pomysł na fabułę jest świetny :) Kocham fantastykę, ale jeszcze nie czytałam książki z tej kategorii, twój blog będzie pierwszy :D
    Bardzo fajnie piszesz, tak szczegółowo i płynnie ;D choć błędy się zdarzają, jakieś literówki, ale co tam - nie zaburzają czytania ;) Tylko taka rada, by liczby zawsze pisać słownie, bo wtedy trzeba zwykle dwa razy czytać zdanie, aby dobrze odmienić wyraz ;)
    Podobają mi się charaktery postaci, Michelle i Kate mają bardzo podobne, jakby były siostrami, może jednak je coś łączy? :) Bardzo ciekawy ten pomysł z jawnymi snami, trochę przypominało "Koszmar z ulicy wiązów" ale tylko troszkę ^^
    Heh, świat magii - podoba mi się, ciekawe jak to rozegrasz :) Fajnie będzie czytać, jak wszystko ogarnia ^^
    Coś czuję, że w tym pomoże jej Ren (no i wyczuwam jakiś miłosny wątek między nimi :P) Mam nadzieję, że Kate się nic nie stało, z drugiej strony myślę, że została uprowadzona przez złe siły, czy coś xD
    No to czekam z niecierpliwością na next'a ;) Życzę weny i pozdrawiam ;)

    PS: Myślę, że moje opowiadanie też ocenisz, nie musisz go potem czytać, ale w sumie fajnie by było wiedzieć co sądzisz o moim opowiadaniu, nim się podzielisz swoim :)
    ( www.naruhina-lovestory.bloog.pl )

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale świetny blog. A ten rozdział poprostu smutny. Masz extra szablon. Pasuję do tematyki bloga. Masz talent i mam nadzieję, żę kiedyś wydasz swoją własną książkę. Na pewno ją kupię jak będzie w sklepie :P
    Zapraszam do mnie http://fatalshortcut.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super blog i post:D Nie przestawaj pisać!!! :)
    see-you-now.blog.pl
    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, świetny blog naprawdę, widzę, że ta historia jest taka..inna niż większość blogów, nie opowiada o złamanym sercu i tak dalej. Widze, że jest oryginalna i czekam na ciąg dalszy i na to jak Michelle odnajdzie sięw nowym dla niej świecie. Jeśli chciałabyś nawiązać wspólpracę i zostać dodana u mnie do czytanych przeze mnie blogów, oraz być informowana o postach na moim blogu to proszę napisz na moim blogu. Mam nadzieję, że będziesz informować mnie o nowych rozdziałach u ciebie, bo naprawdę miło czyta się twojego bloga :)

    Pozdrawiam - Martyna z www.every-night-is-another-story.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaa! Supeeeeeer!Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne opowiadanie, uwielbiam ten klimat!
    Bardzo lubię opowiadania o magii i jestem bardzo ciekawa, jak Michelle sobie poradzi ;D
    Poza tym, bardzo intryguje mnie tytuł, możesz zdradzić, co on oznacza? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... wiesz, to jest trochę związane z fabułą, więc wolałabym, abyś dowiedziała się razem z opowiadaniem.
      Mogę powiedzieć, że tytuł nawiązuje do pewnego wydarzenia z przyszłości, właściwie to już do prawie samego końca opowiadania, więc gdybym ci to wyjawiła, to zrujnowałabym twoją radość z czytania.
      W każdym razie - jeśli będziesz czytać, to z pewnością zrozumiesz. Bo to jest taka jekby metafora :33

      Usuń
  9. Długi rozdział Fajny blog! Zapraszam http://welcome-in-my-paradise.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. http://pearlsontheweb.blogspot.com/
    Wszystkie informacje na blogu. Narazie nic nie ma, ale szukam chętnych. Zostawiać komentarze lub pisać na e-maila rybka.olka@wp.pl
    Zainteresowani niech podadzą adres bloga i jego krótką charakterystykę. :)

    OdpowiedzUsuń